Judym przyjechał do nas razem z Ikarem, który również przez Was został uratowany. Oba konie nie odstępują się na krok. Choć mają duży osobny wybieg tylko dla siebie, nie oddalają się jeden od drugiego.
Cieszymy się, że są już bezpieczne i dziękujemy Wam za pomoc w ich wykupie.
Judym chce żyć
Jestem u handlarza koni. Wchodzę do obskurnej i śmierdzącej obory. W rogu stoi on – Judym. Podchodzę. Wyciąga w moją stronę głowę i unosi uszy. Mokrymi i ciepłymi chrapami dotyka mojej dłoni. Szuka cukru. Łeb wędruje do mojej kieszeni. Przytulam go a po moich policzkach płyną łzy. Judym nie ma pojęcia co go wkrótce spotka. Jest taki ufny i spokojny.
Wzbiera we mnie wściekłość i bezsilność. Jak bezlitosny może być człowiek?!
Judym był kiedyś pięknym i bardzo szybkim koniem wyścigowym. Uwielbiał się ścigać i nie mógł się doczekać następnej gonitwy. Uwielbiał zapach rozgrzanego słońcem piasku, który wzbijał się w górę, spod jego kopyt podczas wyścigu. Uwielbiał krzyki na widowniach i huk startowego pistoletu. Uwielbiał pędzić ile sił w kopytach z rozwianą grzywą. Uwielbiał wpadać na metę bez tchu, ostatkiem sił. Uwielbiał wygrywać.
To były wspaniałe czasy.
Lecz wkrótce zaczęły się pojawiać kontuzje. Raz jedna noga, później druga. Judym stracił szybkość. Kariera konia wyścigowego jest bardzo krótka. Dopóki dajesz radę to jesteś na świeczniku, jak słabniesz to dostajesz kopa. Judym i tak miał szczęście, bo nie trafił do rzeźni tylko do szkółki jeździeckiej.
W szkółce nie szło mu najlepiej. Judym wciąż chciał się ścigać, pędzić przed siebie. Niestety szkółkowi jeźdźcy nie dawali sobie z nim rady. Pewnego razu dziewczyna spadła z niego. Właściciel stajni przywiązał go do płotu i za karę zlał batem. Judym był bardzo smutny, bo nie zrzucił dziewczyny specjalnie, tylko go poniosło. Historia powtórzyła się kilka razy.
Dostał za to wyrok śmierci. Właściciel sprzedał go handlarzowi, a ten w sobotę wiezie go do rzeźni.
Patrzę na Bogu ducha winnego Judyma i mam łzy w oczach. Czuję wściekłość i bezsilność. Jak można skazać na śmierć takiego przyjaznego i młodego konia? Przecież przed nim jeszcze całe życie. Proszę handlarza, żeby dał nam więcej czasu, bo do piątku nie damy rady uzbierać pieniędzy na wykupienie konia. Handlarz śmieje mi się w twarz i się mówi, że ma to gdzieś. Nie będzie trzymał tego darmozjada, bo już ma umówiony transport. Sytuacja wydaje mi się beznadziejna.
W imieniu swoim i Judyma błagam o pomoc. Wiem, że teraz, w czasie wojny, jest komu pomagać. Ale jak patrzę w te ślepia i czuję głowę Judyma wpychającą mi się pod pachę to wiem, że muszę zrobić wszystko, żeby go uratować.
Tylko do piątku mamy czas na uratowanie Judyma. Spieszmy się kochać tych, którzy są wśród nas. Bo za chwilę ich już nie będzie.
Aby wykupić Judyma i przewieźć go do nas, potrzebujemy 8700 zł. Potem będą potrzebne pieniądze na diagnostykę weterynaryjną, kowala, pasze.
Ratuję Judyma
PayPal: fundacjakonikimoniki@gmail.com
Dokonaj darowizny z imieniem
JUDYM
na konto
PKO BP: 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
IBAN: PL 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
Fundacja "KONIKI MONIKI"
Zawada Nowa 22, 26-720 Policzna