Na początku zwany Tiną… Wyrzucony jako małe kocie prosto z samochodu w krzaki… Dziki i prychający… Dzięki naszym czujnym sąsiadom i zaplanowanej akcji udało się go złapać. Początkowo bardzo bał się ludzi, był nieufny i ryczał jak lew. Dziś jest kulturalnym, przemiłym kocurkiem. Uwielbia głaskanie i mizianko na kolanach.

08
paź, 21