Dobrze wiem, że ona czuje, co ją czeka. Jej przerażone oczy wpatrują się w ludzi, którzy tutaj przechodzą obojętnie. Nie rozumie, dlaczego tak wygląda jej życie. Dlaczego została skazana na los, który nie daje żadnej nadziei. 

Marysia nigdy nie miała szansy być kimś więcej niż numerem w stadzie. Hodowana na rzeź, od zawsze była traktowana jak przedmiot. Nikt jej nie głaskał, nikt o nią nie dbał. Teraz, związana linami, czeka na ostatnią podróż – do miejsca, z którego już się nie wraca. Kiedy na nią patrzę, w jej oczach widzę strach, ból i błaganie o pomoc. Tylko bez słów. Bo Marysia może cierpieć, ale tylko w milczeniu.

Nie ma nikogo, kto mógłby się za nią wstawić. To tylko koń, jeden z wielu. Dla świata jest bez znaczenia. Ale nie dla mnie – bo przecież to wciąż żywe zwierze które zasługuje na życie.

Handlarz wycenił jej życie na 9500 zł. Aby powstrzymać transport do rzeźni, musimy dzisiaj zebrać 900 zł zaliczki. Jeśli się nie uda, Marysia zniknie. Zostanie o świcie załadowana na samochód i wywieziona tam, gdzie kończy się wszystko. Niestety nie udało mi się wybłagać o więcej czasu. Bez zaliczki, handlarz nie chciał nawet słyszeć o kilku dniach. Da jej szansę dopiero jeśli zapłacę.

Kochani, nie pozwólmy, by jej życie skończyło się w tak okrutny sposób. To jej jedyna szansa, jedyny promyk nadziei w całym jej pełnym cierpienia życiu. Marysia zasługuje, by żyć. Każda złotówka, każde udostępnienie tego apelu to dla niej szansa. Bardzo proszę o pomoc dla dziewczynki, której los był już przesądzony od samego początku. Wyrok nosi od pierwszych kroków na tym świecie…

Zostało tylko kilka godzin. Tylko tyle czasu, by ocalić to jedno, przerażone serce. Proszę, błagam – pomóżcie Marysi, zanim będzie za późno.

Monika