Aktualizacja 29.12.2024 – Moi drodzy, wieści o Karusiu!
Mały skończył kwarantannę i dokazuje na padoku, ale na razie wyżej ceni sobie towarzystwo człowieka, niż koni, których się boi.
Jest odchowany na butelce, bez mamy i nie wie jak się zachować względem koni, musi się wszystkiego nauczyć. Ale spokojnie… Dajmy mu czas i niebawem z pewnością nabierze więcej pewności siebie! Zobaczcie jaki jest piękny…
Aktualizacja 06.12.2024 – Kochani, Karuś dotarł do mnie bezpiecznie i obecnie przebywa na kwarantannie. Już zdążył zapoznać się z weterynarzem, maluszek ma krzywicę oraz zmiany skórne, które powstały w wyniku grzybicy. Widać, że wcześniej nikt o niego nie dbał przez co nie jest w najlepszej formie.
Jednak teraz to wszystko się zmieni. Zaczęliśmy już leczenie, został odrobaczony i odwszony, a jeszcze dzisiaj odwiedzi go kowal. Karuś, gdy został otoczony opieką od razu poczuł się lepiej. Wrócił mu też apetyt, co niesamowicie mnie cieszy!
Wystarczyła odrobina miłości i troski, aby na nowo obudzić w nim chęć do życia. A to wszystko jest możliwe dzięki Wam! Dokonaliście kolejnego cudu! Za co z całego serca Wam dziękuję! Wasza pomoc odmieniła los tego bezbronnego malca! Daliście mu szansę na wspaniałą przyszłość, przed nim jeszcze całe życie! A ja dołożę wszelkich starań, aby spędził je jak najlepiej i już zawsze był szczęśliwy! Dziękuję! ❤❤❤
Aktualizacja 03.12.2024 – Kochani, mam dla Was dobre informacje! Karuś jest bezpieczny!
Maluchowi nie zwrócimy mamy, ale mogliśmy mu podarować życie… A to w tej chwili jest dla niego najcenniejszy prezent. Z całego serca Wam dziękuję, ja zajmę się teraz transportem i niebawem wrócę do Was z kolejnymi informacjami. Proszę, byście dziś również zajrzeli do Śnieżki, która ma zaledwie kilka godzin, by zebrać dla siebie zaliczkę… Jej sytuacja jest bardzo ciężka.
Karuś uratowany! Z całego serca Wam dziękuję!
Termin spłaty mija za:
Brakująca kwota do wykupu: 0 zł
Termin spłaty: DZISIAJ
Aktualizacja 02.12.2024 – Kochani, byłam ponownie u handlarza, bo dzwonił do mnie, że Karuś słabo je, że nie ma apetytu. Ten malutki źrebaczek źle znosi pobyt w tym strasznym miejscu i boję się o niego. Musimy pilnie go spłacić, bo handlarz już mi zapowiedział, że nie będzie żadnego dodatkowego czasu. Powiedział, że muszę się rozliczyć dzisiaj, bo on nie będzie ryzykował i jak nie dopłacę reszty, to we wtorek zabierze go na ubój. Wiem, że to nie jest tylko straszenie.
On jest taki biedy, ma tylko kilka miesięcy, jego mama umarła przy porodzie, on odchowamy przez ludzi na butelce ma krzywicę i wady budowy. Ma też grzybicę, wytartą sierść na szyi, jest zarobaczony. Widać, że nie dbano o niego, jak należy, a teraz ma zostać zabity.
Jestem załamana, bo nie sądzę byśmy dali radę go spłacić. Chyba tak trudnego czasu, jak ostatnie dwa tygodnie, jeszcze nie miałam. Zbiórka Karusia też stanęła niemal zupełnie po tym, jak daliśmy zaliczkę, a do wykupu brakuje aż 1800 zł. To bardzo dużo pieniędzy. Nie chcę się poddawać, ale chyba tylko cud uratuje tego małego źrebaczka.
Karusiu kochany, staram się, ale to może być zbyt mało, by Ci uratować życie…
Monika
Aktualizacja 28.11.2024 – Kochani, zaliczka za życie Karusia zapłacona. Do poniedziałku mamy czas na całościowe rozliczenie, do którego brakuje 2700 zł. Bardzo proszę o dalszą pomoc, czas jest nie wiele!
Monika
„Mamo, mamusiu, tak bardzo się boję. Od urodzenia jestem sam na tym świecie, ale już niedługo się zobaczymy. Ty umarłaś gdy przychodziłem na świat, a mnie zabiją jutro w rzeźni. Dołączę do Ciebie i już na zawsze będziemy razem, nikt, ani nic nas nie rozdzieli. Zaopiekujesz się mną, prawda? Mamo, mamusiu powiedz tylko czy umieranie bardzo boli? Tak bardzo się boję. Tak bardzo…”
Kochani,
Potrzebna jest natychmiastowa pomoc dla malutkiego sierotki – Karusia. To źrebaczek ma około 6 miesięcy i ma jechać jutro do ubojni.
Wczoraj byłam u handlarza się rozliczyć, a we wiacie z drewnem opałowym, uwiązany do przyczepy stał mały, kary konik. Wysiadłam z samochodu i poszłam do maluszka. Zarżał cichutko, zaczął mnie lizać po rękach. Wtulał chrapki w moje dłonie. Głaskałam go po szyi i czułam, jak drży ze strachu. Jego serduszko tłukło się o żebra, a on był tam sam, bez nikogo, kto by się o niego troszczył, by o niego dbał. Kto by go chronił. Był przestraszony, widać było, że boi się tego miejsca, nie rozumie czemu się tu znalazł, i co chcą od niego ludzie. Grzebał małym kopytkiem i szarpał się, ale nie mógł nic zrobić, jak tylko czekać aż ktoś zechce go wyprowadzić. Nie mogłam na to patrzyć, bo wiedziałam, że w chwili, gdy odwiążą jego linę, wyruszy on do rzeźni. Wiedziałam też, że skoro go nie zaprowadzono do obory, to nie będzie tuczony, tylko od razu ma jechać na ubój. A on był taki malutki, taki bezbronny. Końskie dziecko, które tak bardzo chce żyć, a które ma zostać zabite.
Handlarz się zdenerwował, gdy zobaczył, że przy nim stoję. Zaczął mnie wyganiać, mówiąc, że nie ma czasu na zbieranie pieniędzy, bo on nie ma miejsca dla Karusia i go wywozi. Powiedział, że nie może go wstawić do obory, bo jeszcze stratują go duże konie. Zaczęłam się dopytywać o mamę maluszka. Usłyszałam wtedy, że to sierotka. Były komplikacje przy porodzie i mama Karusia nie przeżyła, a on sam został odkarmiany na butelce. Dlatego jest taki niewyrośnięty, bo choć to koń rasy zimnokrwistej to nie jest ani duży, ani bardzo ciężki. Dlatego tak bardzo wtulał się w moje ręce, bo to ludzie się nim opiekowali, gdy umarła jego mama. Ci sami ludzie skazali go na śmierć, gdy tylko podrósł na tyle, że może zostać zabity w rzeźni.
Patrzyłam na maluszka i myślałam, że pęknie mi serce z żalu. Nie mogłam i nadal nie mogą pojąć, jakim trzeba być człowiekiem, by takie małe źrebaczki wysyłać do ubojni. Jak można karmić kilka miesięcy maluszka, a potem bez skrupułów załadować go na samochód rzeźnika.
Karuś tam stał, taki biedny, gdy odchodziłam nerwowo lizał oponę od przyczepy i wpatrywał się we mnie tymi swoimi ufnymi ślepkami, a ja, choć chciałam go zabrać, wyrwać z rąk kata, nic nie mogłam zrobić. Ten człowiek powiedział mi od razu, „Monika, jak masz pieniądze, to bierz, a jak nie to nie zawracaj mi głowy, bo ja nie mam gdzie go trzymać, a tu stać nie może. Przecież muszę jakoś drewno na opał brać, to nie jest miejsce dla konia. Muszę mieć tu dostęp, a on go blokuje tylko. Zresztą sama zobacz, to koń na butelce karmiony, słabe to i liche. W czwartek go wywożę i koniec.”
Kochani, ja Was błagam, nie odmawiajcie Karusiowi pomocy. Uprosiłam handlarza by zgodził się go potrzymać, jeśli dam zaliczkę. Muszę pilnie mu wpłacić 1100 zł. Muszę to zrobić dzisiaj. Jeśli się nie uda, nie będzie ratunku. Nic już nie będziemy w stanie zrobić dla tego małego, dzielnego konika, który od zawsze jest sam na świecie. Jeśli handlarz nie dostanie tych pieniędzy, Karuska odwiozą na rzeź. Zostanie zabity, a jego ciało obedrą ze skóry i wyrzucą ją na stertę odpadów poubojowych. Wiem, że nie chcecie wiedzieć jak to wygląda, ale to nie sprawi, że to się nie zdarzy. Tylko że Wy możecie kliknąć, zamknąć stronę, nie czytać tego tekstu i żyć dalej, a Karuś nie może tego zrobić. Jego los jest zależny od ludzi. Tych złych i takich jak Ty – którzy mają serce dla zwierząt po dobrej stronie.
Tylu koni nie zdołałam uratować, one po dziś dzień mi się śnią. Widzę je pod przymkniętymi powiekami. Pamiętam i myślę o nich, zastanawiając się godzinami, czy mogliśmy cokolwiek zrobić, by im pomóc. I wiem, że jeśli nie zadziałamy natychmiast, jeśli nie zrobimy nic to Karuś do nich dołączy, a ja już zawsze będę myślała o tym, że nie pomogłam małemu, karemu koniowi, który wtulał chrapki i lizał moje ręce, prosząc o ratunek.
Mamy czas tylko do wieczora, by zebrać 1100 zł. Bardzo proszę, zróbmy to razem. Zróbmy to teraz! Teraz!
Dziękuję za każde wsparcie,
Monika
Przekaż darowiznę z imieniem KARUŚ na konto:
PKO BP : 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
IBAN: PL 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
SWIFT: BPKOPLPW
PayPal: fundacjakonikimoniki@gmail.com
Fundacja KONIKI MONIKI
Zawada Nowa 22, 26-720 Policzna
Wyślij SMS o treści
KARUŚ
na numer 7420
(koszt 4,92 pln)
na numer 7911
(koszt 11,07 pln)
Regulamin tapet
Ratuję Karusia
DZIĘKUJĘ ZA POMOC
CZEKAJĄ NA RATUNEK
Kubuś i jego braciszek Kacperek o świcie jadą do rzeźni…
Kubuś i jego braciszek Kacperek o świcie jadą do rzeźni...
Jadzia uratowana! Teraz musimy ją wyleczyć!
Aktualizacja 10.01.2024 - Kochani, uratowaliście Jadzię! Kucka jest w pełni
Ludzie, którym Biały był wierny do samego końca, odesłali go na pewną śmierć.
Ludzie, którym Biały był wierny do samego końca, odesłali go
To jedyna nadzieja na ratunek kulawej Buni… W CZWARTEK OSTATECZNY TERMIN SPŁATY
To jedyna nadzieja na ratunek kulawej Buni... W CZWARTEK OSTATECZNY
Pomoc dla uratowanych przed rzeźnią zwierząt. Ta zima może być jedną z trudniejszych…
Pomoc dla uratowanych przed rzeźnią zwierząt. Ta zima może być
Uratowana Melka prosi o wsparcie leczenia!
Aktualizacja 02.12.202 - Wieści, wieści, wieści! Kochani, pewnie zastanawiacie się