Aktualizacja 29.08.2024 – Kochani, zobaczcie na rozbrykaną Brysię i jej mamusię. Uratowane ośliczki trafiły do cudownego domu adopcyjnego, a czy im się podoba możecie ocenić sami. 🙂 

Mała Brysia to prawdziwy szatan i wulka energii, ale mimo to jest bardzo urocza. Tak bardzo Wam dziękuję że zechcieliście im pomóc, one też zasługiwały na spokojne i dobre życie. 

Zobaczcie sami, jak bardzo są wdzięczne.

Aktualizacja 14.08.2024 – Dziękuję Wam z całego serca! Kochani, udało się w zaledwie dwa dni uratować Brysię i jej mamę! Teraz już tylko kwestia transportu, którą zajmę się ja. Niebawem przetransportujemy ośliczki i wtedy czeka je wizyta weterynarz i krótka kwarantanna. Wyczekujcie kolejnych wieści, one już niebawem!

Brysia z mamą są bezpiecznie!

Termin spłaty mija za: 
Dni
Godziny
Minuty
Sekundy

Brakująca kwota: 0 zł

Ostateczny termin spłaty: DZISIAJ!

Aktualizacja 13.08.2024 – Kochani, handlarz dostał już 4300 zł za Brysię i jej mamę ale dalej szaleje! Bardzo się o nie boję, bo ten człowiek straszy mnie, że je wywiezie na rzeź mimo tego, że ma już większość zapłaconą. Krzyczał na mnie, że mam je zabierać jak najpilniej albo on je załatwi. Do końcowej spłaty zostało jeszcze 600 zł plus 500 zł na transport. Do tego mama Brysi musi być pilnie zbadana przez lekarza ze względu na raka kopyta, to kolejne koszty. Bardzo proszę o ratunek. Dziś ostatni dzień, by je uratować.

Monika

Kochani, jestem załamana. Byłam u handlarza, tego, który skupuje zwierzęta, których nikt inny już nie chce. Ma tam w takim starym blaszaku ośliczkę z malutką córeczką. Ta córeczka to Brysia, ma tylko kilka tygodni, a jej mama jest kulawa. Handlarz mówi, że ma raka kopyta. Myślałam, że pęknie mi serce, gdy zobaczyłam malutką Brysię tak powiązaną. Jak ta ośliczka strasznie się szarpała. Jak ta biedna mama, kuśtykając, starała się swoją córeńkę ochronić i nie mogła nic zrobić. Zupełnie nic! Bo sama była uwiązana. One były takie bezradne, zdane na łaskę tego paskudnego człowieka. Nie miały nic, tylko siebie. Widziałam po smutnych oczach mamy, że boi się, że jej odbiorą Brysię i nigdy jej już nie zobaczy. Widziałam wiele takich oślich mam, które trzymano tylko po to, by zabierać na rzeź ich dzieci. Tak łatwo je rozpoznać. One zawsze są zaniedbane, mają wszawice, są zarobaczone, mają poprzerastane kopyta, ale najgorszy jest ten przejmujący strach, z jakim patrzą. One wszystko czują, wszystko rozumieją. Wiedzą, że z ludźmi nie wygrają, całe życie są tego uczone kijami, batami, linami! Są takie biedne. Całe życie robią za maszynki do produkcji mięsa, a potem wyniszczone same idą na ubój.

Zaczęłam krzyczeć na handlarza, żeby puścił ośliczki, że przecież ta malutka nie może pić mleka. On śmiał się tylko, że musi ją nauczyć wiązania, bo jutro w samochodzie jadącym do ubojni Brysia musi spokojnie stać, żeby się nie przewróciła i nie udusiła. Bo jak się zadusi, to on straci pieniądze!
Spytałam czemu je sprzedano, powiedział

„ta stara to już ścierwem śmierdzi i ledwo łazi a źrebak słaby i krzywy na nogach, nie nadają się do niczego. Ta stara i tak długo żyła. Z 9 źrebaków na rzeź dała. Dobra była, ale to się skończyło, teraz trzeba ubić, póki jeszcze coś mięsa ma. Jutro ładuje, będzie spokój.”

Patrzyłam na malutką Brysię, na jej ukochaną mamę. Jak się do siebie tulą. Patrzyłam na zegarek, który bezlitośnie odmierzał czas, jaki im pozostał. Wiedziałam, że tutaj nie jestem w stanie nic zrobić, by im pomóc. Ten handlarz to wyjątkowo paskudny człowiek. On zamiast serca ma chyba portfel. Tam tylko pieniądze i pieniądze, a ja nie mam 4900 zł, by za nie zapłacić. Nie mam nawet 900 zł na zaliczkę, która sprawi by odroczono jutro ich wywóz do rzeźni.


Wróciłam do samochodu, zatrzasnęłam drzwi i się rozpłakałam. Lato, gdy inni się cieszą wakacjami, dla mnie jest koszmarem. Bo latem i jesienią jadą na rzeź urodzone niedawno końskie i ośle maluszki. Taki los właśnie ludzie zgotowali Brysi i jej mamie. Zamiast cieszyć się słońcem, trawą, ganiać po dworze, stoją na stercie odchodów zwierząt, które zostały ubite przed nimi i czekają na swoją własną śmierć. A ja sama nie jestem w stanie nic zrobić. Nie jestem w stanie ich uratować, jedyne co mogę, to modlić się by umieranie nie bolało. Nie jestem w stanie nawet myśleć, co muszą one czuć, jak bardzo będą przerażone, gdy nadejdzie ich koniec, bo na ubój pójdą osobno…

Powiedziałam malutkiej Brysi i jej mamie, że po nie wrócę. Powiedziałam handlarzowi, że nie odpuszczę! Ale sama nie dam rady i nie wiem, czy ktokolwiek mi pomoże zebrać zaliczkę. Czy kogokolwiek będzie obchodziło co się stanie z Brysią i jej mamą? Tak się boję, że się nie uda i jutro one umrą! Ten handlarz nigdy nie chce czekać na pieniądze. Każde dawać zaliczkę, a potem i tak za dzień czy dwa chce resztę. On nigdy nie daje dłuższych terminów, a moje zbiórki stoją…

Monika

Przekaż darowiznę z imieniem BRYSIA na konto:
PKO BP : 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
IBAN: PL 05 1020 4900 0000 8202 3349 1785
SWIFT: BPKOPLPW
PayPal: fundacjakonikimoniki@gmail.com
Fundacja KONIKI MONIKI
Zawada Nowa 22, 26-720 Policzna

 

Wyślij SMS o treści

BRYSIA 

 

na numer 7420

(koszt 4,92 pln)

 

na numer 7911

(koszt 11,07 pln)

 
Regulamin tapet

Ratuję Brysia

wybierz kwotę

lub

DZIĘKUJĘ ZA POMOC

CZEKAJĄ NA RATUNEK
Previous Post
Newer Post
Cart

Brak produktów w koszyku.