Kochani, w mojej fundacji priorytetem również jest leczenie, by trafiające pod moje skrzydła zwierzęta miały zapewnioną jak najlepszą opiekę. Prócz profilaktyki, jak odrobaczenia, wizyty kowala, korekcje stanu uzębienia, zwierzęta w razie konieczności przebywają w klinikach, gdzie lekarze walczą o ich zdrowie i życie.

W ostatnich tygodniach przyszło nam zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją – kilka naszych ukochanych koni wymagało natychmiastowego leczenia szpitalnego. Walczyliśmy o ich zdrowie i życie, nie patrząc na koszty – bo przecież kiedy ktoś choruje, liczy się tylko jedno: by pomóc, jak najszybciej i jak najskuteczniej.

Były bardzo trudne diagnozy, operacje, długie dni walki o życie i ogrom emocji – zrobione zostało wszystko, co można, by pomóc cierpiącym zwierzakom. Niektóre cudem wracają do zdrowia.

Niestety, za tym cudem stoją też ogromne wydatki. Faktury za leczenie już do mnie dotarły – a ich łączna suma znacznie przewyższa niestety moje obecne możliwości finansowe. Utrzymanie stajni, codzienna opieka, pasze, kowal – to wszystko generuje stałe koszty, ale staram się z nimi sobie radzić bez proszenia Was o pomoc. Sytuacja z koniecznością uregulowania ogromnych faktur za leczenie, zmusza mnie do napisania do Was o wsparcie. Sama nie jestem w stanie poradzić sobie z tą sytuacją, a nie spłacenie ich sprawi, że drzwi klinik będą zamknięte dla ocalonych zwierząt. Gro koni, które są pod moją opieką, to zwierzęta bardzo chore i brak odpowiedniej opieki, może stać się wyrokiem.